Przejdź do treści

Z dniem 1 lipca 2015 r. strona WUP w Białymstoku zmieniła adres na http://wupbialystok.praca.gov.pl/

30 lat- dobry moment cz1

Od czasów Andiego Warhola w reklamie pojawiło się niewiele pomysłów mogących „przebić” swą przewrotnością legendarną zupę z kurczaka Campbell`s. Niezmienny pozostaje fakt, że do odbiorcy najskuteczniej dociera się w sposób nietypowy. Dlatego też postanowiliśmy do zagadnienia promocji usług urzędów pracy, których „System 7/24” jest  częścią – podjeść w sposób niekonwencjonalny.    

Pisana przez życie historia młodej kobiety, stykającej się z nieprzewidywalnością rynku pracy, ujawnia problemy bezrobotnych, ale tez kulisy pracy urzędów pracy. To eksperyment, którym chcemy sprowokować na forum www.up.podlasie.pl dyskusję o rynku pracy, który w końcu jest sprawą nas wszystkich…

A zatem, proszę światło! I zaczynamy!

 

Plan

30 lat to dobry moment, aby zmienić życie – ta myśl Agacie nie dawała spokoju od prawie roku. Ciągle słyszy to od Sylwii, przyjaciółki jeszcze z czasów studiów. Zwyczajowe  pytania znajomych: co słychać? drążyły, jak krople wody jej ambicje. Jej mantryczna odpowiedz – nic nowego…, to, co zawsze… – obniżała samoocenę, rodziła niepokój.  Pięć lat studiów filologicznych i drugie tyle w pracy na etacie sekretarki – to całe jej dorosłe życie. Literacka pasja, zawodowe ambicje miały się do jej pracy, jak pięść do nosa. Zamiast polemiki z wizją człowieka wg Hłaski - obsługa faxu, pisanie notatek z niekończących się meeting`ów szefów wydziałów. Nie taką twórczość planowała, nie taką pracę. Nie taką…

- Jeśli nie teraz to kiedy – bije się z myślami – Bezrobocie maleje, gospodarka się rozwija, to dobry moment, żeby zaryzykować – postanawia, niosąc jak zwykle notatkę z wczorajszego meetingu. Oddam szefowi do podpisu i się po prostu zwolnię – planuje. – Najlepiej za porozumieniem stron, wtedy, jakby coś będę miała zasiłek, niewiele, ale zawsze coś.

Dziś zamiast do pracy idzie do urzędu pracy. Minęły dwa tygodnie „wypowiedzenia”. Nie wie, co ja spotka. Wie jedno, że pracując dalej w dotychczasowym miejscu, rozleniwiona jego monotonią, szybko lepszej by nie znalazła.. - Zaryzykowałam i nie będę tego żałować. Nie będę… postanawia. – tam tylko bardziej bym przytyła…

Na miejscu spotyka ludzi w podobnej sytuacji – z tym że większość z nich jest tutaj po raz kolejny przez parę miesięcy. Ona po raz pierwszy, i to nie z powodu zwolnień, zmian kadrowych, jak oni - lecz wodzona ambicją. Wymieniają się doświadczeniami, spostrzeżeniami. Maja sporo czasu – pośrednictwo pracy jest jak zwykle oblegane. Chcąc nie chcąc Agata dołącza się do dyskusji. Nie pozostawiają jej złudzeń – tu pracy na pewno nie znajdzie. Wsłuchuje się w kolejne opinie, lecz nieufnie, wszakże bezrobocie spada, gospodarka…  śmiech małego dziecka przerywa jej ciche refleksje.

Kolejka posuwa się żółwim tempem do przodu. Przyzwyczajeni do tego stali bywalcy, zachowują spokój. Nowi zaczynają się niecierpliwić. Mija kolejny kwadrans, atmosfera robi się napięta, jest duszno…. Emocje skupiają się na urzędnikach. - Pracują nieefektywnie – denerwuje się pan w średnim wieku –– jak byłem w Niemczech w pośredniaku, nie było kolejek, petenci byli szybciutko załatwiani. A tu??? –machnął ręką. Głos zabiera kobieta w zielonej kurtce z tyłu, narzeka.

Za drzwiami, nad głowami referentów i inspektorów zniknęły już figlarne smugi majestatycznie wzbijających się ku górze jasnych obłoków znad filiżanek. Aromatyczne obłoki zniknęły porwane powiewem słonecznego poranka. Letniego, niezwykłego. Sama kawa już się nie nadaje do picia. Wystygła.  Lurę i tak Michał wypije, nie ma rady. Ma za sobą już 14 klientów, a jest dopiero 11-sta.

Właśnie od jego biurka odchodzi starszy mężczyzna. W nerwach, w pospiechu domyka teczkę z dokumentami.  – Moja kolej! – Agata wchodzi do środka.

Siedzą w czwórkę, jednocześnie przyjmując bezrobotnych. Agatę zaprasza Michał, referent. Pracuje tu od 3 lat. Widział już niejedno. Jeszcze w ubiegłym roku zdarzało się mu spotykać z samego rana niecierpliwie czekających na otwarcie urzędu bezrobotnych, chcących szybko podpisać listę i pędzić do pracy…. Lub jak pomagał dziewczynom z wydziału aktywizacji, w rekrutacji na szkolenia. Wydzwaniał z nimi do zarejestrowanych bezrobotnych z zaproszeniem. Jedną z rozmów pamięta do dziś. Odebrała mała córeczka bezrobotnego. Zapytał, czy może rozmawiać z tatą, dziewczynka na to, że nie, bo – tata jest w pracy…  Tak poznał znaczenie pojęcia „szara strefa”.

Z ulgą obsługuję młodą kobietę, mając jeszcze w pamięci poprzedniego klienta. Ciągle słyszy jego komentarze z korytarza, jak zawsze. Nic dziwnego, 5-ty miesiąc na bezrobociu, kończy się „kuroniówka”, ofert w jego profilu brak. – Coś tu nie gra! – komentuje zbulwersowany już na korytarzu - Za co oni pieniądze biorą?! Czy u nas nie może być, jak w Europie? – kolejka „zgadza się” z opinią; urzędnicy nie, lecz nie odpowiadają – jako pracownicy publiczni nie mogą… A wiedza swoje: gdyby było, jak w Europie bezrobotni musieliby, np. jak w Norwegii co kilka tygodni składać sprawozdanie z poszukiwania pracy. - Ciekawe co na to ów pan? – zastanawia się Michał, by po parunastu minutach podsumować wizytę Agaty – Ofert w pani profilu brak.

To już miesiąc. „Miesięcznicę” Agata spędza z Sylwią. No i jak tam? – dopytuje ją - no…. - Jakoś dziś telefon się nie urywa od ofert – żartuje. – Ale tak serio – dopytuje – nie żałujesz swojej decyzji, nie chciałbyś cofnąć czasu? – Nie - odpowiada automatycznie, kryjąc niepewność – bo mam plan!        Cdn.    

 

Dodatkowe opcje

Bookmark and Share